W 2009 r. Palau, małe państwo na Pacyfiku, zgodziło się przyjąć sześcioro aresztantów z Guantánamo, którzy w Chinach należeli do uciskanej muzułmańskiej mniejszości Ujgurów. Mimo dowodów świadczących o ich niewinności, nie mogli wrócić do swojego kraju po siedmiu latach więzienia w Guantánamo. Johnson Toribiong, prezydent Palau, z tak wielkim współczuciem mówi o problemach i potrzebach wypędzonych osób, aż trudno uwierzyć, że to mówi polityk. Widzimy obrazy z codziennego życia idyllicznej polinezyjskiej wyspy, gdzie Ujgurzy – bez paszportów – nadal w pewnym sensie są więźniami.